Majówka. Wcześniej przygotowany plan zapowiadał się wybornie. Objechać znane i nieznane miejscówki w okolicach Rudaw, Wałbrzycha, wstąpić do Sokołowska, spać w plenerze i pić kawę. Lista obecności pełna i wzorowa. Rzeczywistość jak to ma w zwyczaju pokazała, że można inaczej. Frekwencję rozbiły choroby i wypadki losowe. Trasa choć krótka, to pełna nieskromnych podjazdów niekoniecznie utwardzonych. A urocze miejscówki majówka zamieniła w zbiorowe ogniskowanie i jarmarki. Mimo tych małych niedociągnięć bawiliśmy się z Asią(tyle nas zostało) naprawdę przednio. Pogoda wyborna. Cały czas jechaliśmy tuż przed, albo tuż po wielkiej zlewie, plus małe mżawki w nocy. Najlepsze, może dlatego, że jedyne tego dnia w okolicy były frytki, kapibary, piękne widoki, przygody i nauczki na przyszłość (zabierać ze sobą zapasowe śrubki). Nareszcie udało się pojechać do Andrzejówki na jajecznicę. Ćwiczyliśmy kreatywne odpowiedzi na zaczepki lokalsów, "cieżko pod górkę, co nie?". Miłego oglądania :)
No pięknie! Super!
OdpowiedzUsuńŚliczne zdjęcia :) Jaki to filtr jeśli można wiedzieć?
OdpowiedzUsuń