10 lip 2018

Ostrobój 5


Lipiec zaczęliśmy od wycieczki do Szczecina. Rywalizowaliśmy między sobą, komu pierwszemu uda się dotrzeć do celu. Kora pojechała w sobotę pociągiem, ja w piątek po pracy rowerem. Był remis, oboje dotarliśmy w sobotę w okolicach 18 godziny, ale tylko dlatego że chłopaki z Gorzowa bardzo mocno postarali się o to, by godnie mnie przywitać u siebie co zaskutkowało późnym sobotnim startem. Za to z pełnym brzuchem, no i lekkim bólem głowy przypominającym o tym jak dobrze się bawiłem. Spóźnienie nie dało nam szans na obejrzenie pierwszego dnia zmagań piątej edycji Ostroboju, ale wpasowało idealnie w część integracyjną imprezy. Super było spotkać wszystkich, których obserwujemy w internetach i przekonać się, że na żywo bez instafiltrów są równie ładni i sympatyczni. Świetne towarzystwo. Niedziele prawie całą spędziliśmy na torze. Nie zostaliśmy obdarzeni genami prędkości więc ściganie pozostawiliśmy, a zajęliśmy się tym co w miarę dobrze nam wychodzi, czyli pstrykaniem zdjęć. Po zawodach relaks, zwiedzanie kawiarni i jadłodajni. Dnia następnego zostaliśmy oprowadzeni przez Dariusza po zakamarkach miasta, międzyinnymi szczecińskiej wenecji ;) Później do pociągu, tym razem oboje i do zielonego miasta.
Dzięki wszystkim!






























3 komentarze: