20 lis 2017

Kupa piachu



Pierwsza przymrozkowa wycieczka tej jesieni. Wystartowaliśmy wcześniej niż zwykle, gdy na parkingach słychać było szuranie skrobaczek o szyby aut. I o ile w mieście tylko szyby aut były białe to w po wyjechaniu za rogatki ukazał nam się prawdziwie zmrożony krajobraz. Biel, lekka mgła. Po kilkudziesięciu minutach chłód przestał nam dokuczać i była z nami już tylko frajda z jazdy i okoliczne psy.  Celem podróży ponownie były okolice największego lewobrzeżnego dopływu Odry, Bobru, a dokładniej piaszczyste wydmy niedaleko Gryżyc. Mieliśmy zamiar trzymać się asfaltu, ale z dala od głównych dróg. Nie byliśmy zaskoczeni tym, że nie do końca nam się to udało, to już tradycja, że to co na mapie wydaje się być drogą utwardzoną po kilku kilometrach zamienia się w drogę leśną i błoto lub piach. Podobnie jak przyzwyczailiśmy się do zerkania w telefon by dowiedzieć się gdzie w ogóle jesteśmy. Trochę te rzeczy wydłużają czas dotarcia, ale sprawiają też że nie jest nudno. Z przygód były dwie niegroźne gleby i tradycyjne złapanie kapcia pośrodku niczego. Na miejscu prawdziwy plażowo pustynny wypas na wysokości. Ładne widoki doprawiliśmy małą przekąską i zacnym americano. Po wykonaniu kilku zdjęć widoków, salt, fikołków na teoretycznie miękkim piachu spakowaliśmy się i wyruszyliśmy w drogę powrotną, która minęła bez większych niespodzianek, a sporą atrakcją okazała się przeprawa przez rzekę. Zacna wycieczka.



































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz