Przedłużony wekkend. Trzy dni pedałowania. Tydzień wcześniej myśleliśmy jak uniknąć zamarznięcia, później jak uchronić się od przemoknięcia do suchej nitki. Ostatecznie doznalismy wszystkiego czego się obawialiśmy w lekko oswojonej formie. Jednak mimo, że było cieplej niż się obiawialiśmy to pogiesy, chemiczne ogrzewacze, grzaniec i ziemniak z ogniska były naszymi najleprzymi kumplami pomagającymi przetrwać. Wyborne, różnorodne trasy, świetne miejscówki, a za sprawą mistrza rozpałki i ogniomistrza ciepłe wieczory. Był śnieg, lód, gleby, błoto, deszcz, szybkie asfalty i klimatowe lasy. Brak mleka, knoty, rozcięte opony. Zacna to była wycieczka. Dzięki!
P.S. Jak masz wybór to w góry w śniegu bierz MTB, a spanie na glebie jest przereklamowane :P
Zacny wyjazd zacne shoty. Naprawdę dobra krzywa wrażeń od euforii po zrezygnowanie. 5 gleb to mój rekord na jednym tripie. Ahoj
OdpowiedzUsuńPodpisano.
UsuńLucjano z Chasing Perspectives