Totalny reset od wszystkiego. Kawa solo. Odwiedzenie miejsca, które dało się poznać jako ubiegłoroczna stolica komarów. Trzeba przyznać, że bez bzyczących "kolegów" bardzo zyskuje. Dobra głównie szutrowa trasa z odrobiną piachu i asfaltowym finiszem. Nieduże ognisko pozwoliło przetrwać mroźny wieczór. Poranek może i słoneczny, jednak rozgrzanie trwało dobrą kawę i kilka kilometrów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz