19 lut 2017

Ostatni lodowy taniec (oby)


Pierwsze podrygi wiosny. Specjalnie wybraliśmy bliską miejscówkę (Krępa), by powygrzewać się w słońcu na hamakach zamiast na siodłach. Zabraliśmy resztkę świątecznej choinki by skończyła jako ognisko. Zrobiliśmy grzankowe śniadanie, kawę i dalej tylko lenistwo, klucze ptaków, żurawie i bujanie. Najpierw jednak sprawdzaliśmy jak poradzimy sobie z tarpem. Wyszło jak wyszło, ale myślę, że jeszcze z dziesięć razy i będzie prosto, będzie dobrze napięty i będzie to ładnie wyglądało. Na razie nie wyglądało, ale dobrze chroniło przed podmuchami chłodnego wiatru. Zaliczyliśmy też ostatnią (mamy nadzieje że już tylko cieplej będzie się robiło i wszystko topnieć będzie) lodową jazdę. Niby nic wielkiego, ale daje dużo frajdy. Jeździć po wodzie :) Powrót inną, trochę nie przemyślaną drogą obłocił nas i nasze rowery z podsiodłówkami totalnie. Oby do następnej wyprawy wyschło i odpadło ;)

















1 komentarz: