16 wrz 2019

Kłopot na bis



Za sprawą Mario długo nie trzeba było czekać na bis, nastąpiło tylko małe wydłużenie trasy i zmiana miejsca noclegowego. No i wydłużenie czasu dotarcia na nocleg. Ostanie ok. 25km pokonywaliśmy nocą.  Gdy nie jedzie się samemu za to w czilowym klimacie i w słońcu, każdy przystanek to jakieś opowieści, śmieszki itp. i z 10 min. przerwy robi się 0,5 - 1h. Most nadal robi wrażenie, nawet przyjemniej się na nim siedziało, gdy świeciło słońce, jednak największą atrakcją wyjazdu okazało się rykowisko. Żadnego jelenia nie udało nam się zobaczyć, ale nasłuchiwanie ryczących byków było samo w sobie przeżyciem. Trochę mniej miłą niespodzianką była już niska temperatura w nocy. O ile u mnie zestaw Otul plus nie najmłodszy już Pajak (zajmuje połowę mojego bagażu) się spisał, to Mario ratował się puchówką i ogrzewaczami. Na szczęście rozwiesiliśmy się po dobrej stronie stawu i słońce już od samego rana na nas świeciło. Do tego ciepła kawa i zrobił się poranek idealny :)
























1 komentarz:

  1. Będę zaglądał, miło oko zawiesić na obrazach dają klimat ...zacne🤘.

    OdpowiedzUsuń