Tak dobrze nie żegnaliśmy starego roku już dawno. Wszystko dzięki świetnemu towarzystwu, któremu żadna pogoda nie straszna i kozackiej miejscówce. Jegławki i stara chata na końcu tej małej wsi, z piecem kaflowym, magicznymi kurtynkami i disko kulą okazały się najlepszą salą balową. Oczywiście poza sylwestrową zabawą nie obyło się bez zwiedzania, jeżdżenia i sporej ilości kawy wypitej w zacnych okolicznościach przyrody. Wilczy Szaniec, Mamerki, Giżycko, jezioro Mamry (i sporo innych), stare cmentarze. Niestety jak zawsze, choć śmiechom nie było końca, po trzech dniach trzeba było wracać do domu, ale wiemy że tam też trzeba wrócić (tylko latem ;) ). Dzięki wszystkim!!!
SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz