Nie przepadam za samotnymi biwakami. Nie ma się do kogo odezwać, nie ma kogo fotografować, a i wyobraźnia płata figle. W ten weekend zagrały dwie rzeczy, piękna pogoda i uzupełnienie wypadowej sypialni o Lesovikowego Otula. Nie zagrało tylko towarzystwo. Wyjazdy, praca, narodziny itp. No ale 2 > 1. Dobrałem stosunkowo bliską lokalizacje. Bliską, ale bardzo urokliwą, rzeka, lasy liściaste i masa przeróżnych dróg i dróżek. W sobotę wyruszyłem na małą wycieczkę z noclegiem. I wszystko pięknie. Kolory, słońce. Niestety temperatura wg mnie po zmroku miała się nijak do tego co pokazywały prognozy. Nieduże ognisko, puchówka, otul i jeden bidon pełen dobrego wina pozwoliły komfortowo przetrwać i przespać. Rano różnymi zawijasami, ścieżkami, brukami, tak by nie było nudno, dotarłem do domu.
Polecam :)
"nie ma kogo fotografowac" - ale poradziles sobie swietnie z fotografowaniem samego siebie :D piekne zdjecia i zazdroszcze Otula!
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńDobry tytuł :)
OdpowiedzUsuń...otula mamy od zeszłego roku - chyba, może od jeszcze wcześniej, już mi się miesza, jest tak integralną częścią codzienności. Jedne z najlepiej wydanych piniondzów :)
zgodzam się w 100% :)
Usuń