Kolejny wyryp na północ. Choć nie z samej Zielonej, to i tak nie była to mała wycieczka. Puszcza Notecka, Gorzowski Park Krajobrazowy, Barlinecki Park Krajobrazowy i cała masa mniejszych i większych zbiorników wodnych. Widzieliśmy chabry, maki, bażanty, jelenie i dawno niewidzianego dudka. Zapowiadany deszcz krążący cały czas gdzieś obok spotkał nas akurat podczas odwiedzin u Majkiego. Spokojnie przeczekaliśmy popijając mrożoną kawę, słuchając nowości z życia po czym ruszyliśmy dalej przez parujące leśne drogi i "drogi". Nad Piaseczno dotarliśmy w samym środku kalamburowej rozgrywki Szczecińskiej ekipy, jednak w głowie mieliśmy tylko kąpiel i jedzenie. Potem miły wieczór, wino, rozmowy i ziemniaki z ogniska. Nazajutrz wybudzeni przez skowronki, przeczekaliśmy jeszcze komary w hamakach, znów do wody, śniadanie, kawa i w drogę. Szybkimi szutrami i kolejową ścieżką w stronę Szczecina, by zdążyć na pociąg do naszego miasta. Jeszcze mieliśmy małą gwiezdną przerwę, w odległej galaktyce, a Sergio sprawdzał czy przez telefon da się może ominąć pociąg i jak w matrixie szybko znaleźć się w domu. Nic z tego, gotowaliśmy się przez 2,5h co i tak uważamy za sukces. Dzięki! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz