Do trzech razy sztuka. Poprzednie przenocki cisza. A przecież jest wrzesień. Nawet sprawdzone miejsce, które teraz pokazuje, poprzednim razem zawiodło. Widocznie było jeszcze za wcześniej. Teraz początek też był skromny. Wszystko zaczęło się o 3 w nocy. Pierwsza solidna pobudka donośnym rykiem. Później juz solidny koncert rykowiskowy. I o to chodziło. Poza tym, tańcami mgieł nad rozlewiskiem i bardzo rzeźkim porankim, dzięki któremu kawa smakowała wybornie, nic sie nie wydarzyło. Niektóre napisy na szlaku już zniknęły, innym niedużo brakuje by podzielić ich los. Jesień się zaczęła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz