28 sty 2023

SpontanFixPacking



Spontaniczny pomysł na fixpacking, bo już dawno nie było na sztywno :P Niestety nie mieliśmy szczęścia do śnieżnobiałego biwakowania. Z Zielonej wyjeżdżaliśmy w deszczu. Smutni i przemoknięci. Na szczęście tuż za rogatkami ciepło i sucho, ale śniegu nadal jak na lekarstwo.  Asfalt, trochę błotka, trochę górek i pchania. Przenockowa esencja. Do tego sarny przeskakujące tuż przed nami przez drogę i olbrzymia sowa wysoko na drzewie, która okazała się być zwykłym kotem. Miejsce noclegowe z pięknym, tradycyjnym widokiem na nic. Całe szczęście przyjechała królowa patopackingu Patrycja i ogarnęła ognisko. Wiedziała, że chłopaki ostrzaki są w te klocki ciency jak opony w ich rowerach. Pogaduchy, szama Pati się zawinęła, a my lulu. Rano niestety żadne ładne, pomarańczowe, poranne słońce nas nie obudziło tylko mróz i lodowa kasza w bidonach.  Kawka, szamka i szybko do domu. Fixpacking już za nami, reszta roku już bez ciśnienia i na wolno :P
























1 komentarz:

  1. Kurczę ale musiało być fajnie!? Zazdraszczam! Taki scyzoryk już mam,dokupię resztę i w drogę. A jeszcze towarzystwo.

    OdpowiedzUsuń