7 sie 2022

Tour De Fck You - Wild West Edition



"Jestem kosmitą z planety Ziemia, 
mieszkam w kartonie na dworcu w podziemiach, 
jak każdy człowiem mam w życiu swój cel, 
tak bardzo chciałbym pojechać na Hel..." 
Sex Bomba

No to pojechaliśmy i spełniliśmy swój cel. Tour De Fck You - Wild West Edition, prawie 800km od Zgorzelca po Hel. Ekipa PrujSkaj, tym razem mocno dynamiczna, świeża krew i weterani, jedni na chwilę inni na całość. Szybkie zwiedzanie po drodze, początkowe deszcze i dużo słońca. Miejsca do spania z wybornymi widokami. Przygód cała masa. Najdziwniejszą jest uniknięcie zbiorowego zaklejenia szczęk klejem do protez kupionym przez pomyłkę jako pasta do zębów :P Do tego cudowne plaże, tony grząskiego piachu poprzedzone dla kontrastu niemieckim asfaltem oraz sławne, ale tym razem suche suche bagna. Był też miły eskortujący nas przez wieś z kozami pies, konkretne wursty i zombie miasteczka. Z mniej przyjemnych rzeczy to tradycyjne przeboje z PKP i gleby. Kilka całkiem poważnych, jak roboczo nazwane blokowanie mostu, czy poślizg na piachobetonie, którego skutkiem było starcie lakieru, ale nie z roweru, miliardy komarów, much i bąków. Na samym końcu lub jak kto woli początku Polski poznaliśmy Kubę z Everyday Holiday, który nas konkretnie pooprowadbzał po półwyspie, pokazując że dla chcącego nie ma tu miejsca na nudę jeśli chodzi o trasy rowerowe i atrakcyjne miejscówki. Całościowo udała nam się świetna, choć trochę dająca w kość wycieczka. Zachód inspirowany szlakiem D12, a północ R10. Noclegi poza częścią zachodnią znajdowaliśmy na bierząco. Rowery wytrwały i dowiozły nas na miejsce bez większych problemów. Dla mnie odkryciem wycieczki była lemondka i okulary fotochromowe (zakładałem rano i ściągałem dopiero wieczorem). Jeden kryzys wynikający z powrotu do spd i gapiostwa. Zapomniałem zmienić lekko wysokość siodełka co zaowocowało mega bólem kolana.  Dzięki wszystkim uczestnikom i osobom spotkanym po drodze, pozdrawiamy!!!
P.S. miło jest nie pić koli i nie zagryzać jej marsem :P
































































































2 komentarze:

  1. Kazano mi na siłe ogladać ten blog w pracy. Teraz nie żałuje, dawno nie widziałem tak dobrych fot. Z rowerem nie mam za dużo wspólnego ale na to się aż miło patrzy...

    OdpowiedzUsuń