3 paź 2021

Pustynia




W końcu się udało zgadać i pojechać. Początek ciężki. Nie udało się wstać na czas, nawigacja nie chciała współpracować, stary kościół zamurowany, w winnicy żywej duszy, a dzieci tłukły słoiki pod naszymi kołami. Nic to. Jechaliśmy przez błota, kładki, piaski (tego chyba nie da się uniknąć), podjazdy, zjazdy. Nagrodą była cudna pogoda, pustynia na miarę naszych możliwości, gwieździste niebo, rykowisko i chyba najlepszy w tym roku (do tej pory) wschód słońca. Powrót również z małym rozczarowaniem spowodowanym brakiem miasta widmo, ale za to ponownie z przygodami. Dobre okno pogodowe. Trzeba korzystać.






































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz