No to się udało. Pierwszy mroźny wypad, nawet trochę śnieżny. Towarzystwo dopisało, słońce też. Z powodu zapowiedzi występowania gdzie nie gdzie polowań po rozgrzewce przyodzialiśmy pstrokate barwy i ruszyliśmy w las. Po kilkudziesięciu kilometrach wzdłuż Odry, zwiedzając bunkry, łapiąc słonecznie widoki dotarliśmy na miejsce prawdziwego wypasu. Tak syto w plenerze już dawno nie było. Trochę czasu zajęło nam zjedzenie i wypicie wszystkiego co zabraliśmy i zrobiło się ciemno. W planie mieliśmy jeszcze jedną pętle, ale temperatura też zaczęła mocno spadać i zostawiliśmy sobie tę przyjemność na następny raz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz