Brak (podobno chwilowy) w mrozu i przebijające się słońce okazały się wystarczającymi powodami by po już dość długiej przerwie zabrać ze sobą hamaki na wycieczkę. Po drodze Iwo sprawdzał nową torbę i dociekaliśmy powodu "gręgotania" w żmijkowym rowerze. Powód był na tyle dziwnośmieszny, że nie napiszę o co chodziło. Będzie to anegdota do opowiadania przy piwie i ognisku :) O jak miło się bujało. W przerwie zrobiliśmy sobię kawę. Spodobał nam się pomysł znaleziony na coffedesk. Jednorazowe dripy z kawą Freshdrip. I to na tyle, że postanowiliśmy zafundować sobie kilka sztuk z własną naklejką (dzięki Guulcafe). Dobra opcja by popróbować różnych kaw nie kupując całej paczki. Jak pisałem bardzo miło się bujało, ale do czasu gdy nas wychłodziło i nabraliśmy ochoty ponownie wskoczyc na rowery. Zwłaszcza że podrót to w większości były podjazdy :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz