31 maj 2017

Szklarka komarnicka


Przejazd planowany na bieżąco.
Jeszcze przez ok. 2h będzie jasno to damy radę przejechać przez most- OK.
Tak na oko to jeszcze godzina słońca nam została, może pojedziemy do Szklarki zamiast nad Ołobok- spoko.
Trasa, gładka, przyjemna. Zachodzące słońce, widoki zacne. Piwo zimne. Nogi się spisały, sprzęt też. Czyli wyjazd miesiąca, ale... dopadła nas plaga komarów. Nie pamiętam takiego ataku. Wystarczyło się zatrzymać na krótko,  by mieć na sobie bzyczący, kąsający sweter. Przez chwilę nawet mieliśmy chwilę zwątpienia czy zawrócić do wygodnych domów i łóżek, ale z pomocą przyszedł środek off'o podobny. Działał przez 10 minut po nałożeniu, ale starczyło by podnieść morale, a w głowach znów biegała myśl "luz, wytrzymamy". Trochę błądziliśmy i rozwieszaliśmy się już w ciemnościach. Mała kolacja, pogaduchy i spać. O poranku runda druga z komarami, którą też można powiedzieć, że wygraliśmy ;) Kawa, jajecznica, pakowanie i do domów smarować się maściami na ukąszenia. Przygoda ;-P


















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz