15 sty 2017

Białe żółwie tempo


Nie mieszkamy w górach, nie mamy fatów i w tę sobotę nie mieliśmy też dużo czasu. Mieliśmy za to wielką ochotę na śnieżną wyprawę :-) Plan dzięki pobliskim parkom i lasom udało się zrealizować w 100%. Liczyliśmy co prawda na trochę mniejszy poziom trudności. Dzień wcześniej była mała odwilż, a rano wrócił mróz przez co o jeżdżeniu po białym, miękkim, śnieżnym puszku mowy nie było. Było za to żółwie tempo, trochę wspinania, oblodzonych zjazdów i gleb. Była ciepła kawa i ognisko z piankami na koniec. 






















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz