Nareszcie dzień bez deszczu :) Poszliśmy do lasu z psem i na podwieczorek z deserem. Zaczęliśmy od końca, czyli od kawy (dzięki Marcin) i deseru (mus czekoladowy). Potem przyszedł czas na podwieczorek. Prażone kasztany, których nie jedliśmy od poprzedniej jesieni. Bardzo proste w przygotowaniu. Wystarczą kasztany, patelnia i ogień (kuchenka albo ognisko). Szkoda, że tak szybko robi się już ciemno.
pychotka :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz