Choć jesteśmy wielkimi zwolennikami tego typu przerywników tygodnia, już dawno nie byliśmy gdzieś blisko ;-) Tym razem drugi koniec miasta i Park Piastowski. Plan był prosty. Dojechać na miejsce, trochę się pogubić, dojechać do wieży. Dużo ścieżek, górek, drzew, na których można powiesić hamak, położyć się i spokojnie wypić kawę. Ciężko było przestać się bujać i wrócić do domu, "po drodze" zajechaliśmy jeszcze nad dziką Ochlę by schłodzić Kierdę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz