Jesień powoli staje się mniej przyjemna. Słońce schowało się za chmury, kolory wyblakły i czasu by dotrzeć na miejsce jest zdecydowanie mniej. Odbija się to na też frekwencji przerzedzonej infekcjami, katarami i kaszlem. Za to gdy się uda wyjechać na biwak na 100% wiadomo, że kawa będzie smakowała bardziej, będzie ciekawie, przygodowo, a stare miejscówki nabiorą innego lekko tajemniczego klimatu. Ognisko też cieszy bardziej, zwłaszcza gdy jest dziarska ekipa drwali/zbieraczy niepozwalająca przygasającemu ogniowi przedwcześnie zakończyć pogaduch. Biwakowe menu staje się ciekawsze niż chrupki+piwo. Najtrudniej wcześnie wstać, zwinąć mokry tarp i ruszyć w deszcz. Potem już z górki. Dzięki HRD, Ożar, Bajkpaking, Błażej/BabyLegs za spotkanie i wspólne przywitanie pory deszczowej :)