Hej, napełnieni jeszcze całą słodyczą od Was i nie tylko
cieżko ubrać w słowa to co czujemy.

Dlatego posłużę się cytatem jaki wylądował u nas na wirtualnej skrzynce pocztowej w dniu, w którym zaczęliśmy spamować swoje internety.
"Świat teraz to niezły bajzel i serce nam się przez to rozwala na wszystkie strony. Ale całe to Swift Campout – czysta zajawka, radocha i upór, żeby się nie dać – przez rowery i fajnych ludzi – to jak światełko w tunelu... tylko bez pociągu na końcu!
Trzymajcie fason, bądźcie twardzi, ale też mięciutcy jak świeże bułeczki. I serio – dzięki, że kręcicie z całą ekipę razem z nami!"

Tak, naprawdę mocno wzruszeni wysypywaliśmy piach z sandałów szykując się do konsumpcji zasłużonej pizzy. Komisja gier i zakładów wraz z asystentem ochrzciła turniej nazwą "Bal Debiutantów". Ciekawe, kto ile imion i gdzie kto siedział zapamiętał :P Szybkie odcinki mocno rozciągały peleton, by póżniej zintegrować go z przytupem kopiąc koła po osie. Kolory przesuszonej ściółki mieszały się z zielenią przy stawach i strumykach. Sunęliśmy z jednej krainy do drugiej, wśsiuup. Wszystko by poznać historie drzewa z otwieraczem, schłodzić się w jeziorku, przytulić szczeniaczka, posłuchać techno, napić się wybornej kawy, poprzestawiać kartony, pobujać się patrząc z gwiazdy, poznać Grzegorza Brownie.
Dziękujemy bardzo Swift Industries za wsparcie oraz Triglav, Pathfinder, Lesovik, Ride And Get Lost, Pajak, Cafflano, Bagirls, Cheesy, John Novak, Pieca Warte. Naszej lokalnej palarni Coffee Hunter, bez dobrej kawy pewnie nadal byśmy chrapali nad jeziorem. Michał/ Legarny Offroad, Henczys, Ola dzięki wam nie ugrzęźliśmy w piachu w drodze powrotnej lżejsi o śmieci które zabraliście. Oraz całej reszcie za wzbogacanie puli turniejowej i zbudowanie świetnej atmosfery.
Co złego to nie my, to piachy ;) Trzymajcie się chłodno w to gorące lato, do zobaczenia :*
