Kolorowe Rudawy. Ładnie, ciepło, stromo, momentami za bardzo, ale przeszkadzało nam to tylko trochę :P Mocna trójka leciała na lekko, piękna sprawa i spanie w schronisku. Michał przeszedł konkretny chrzest z jazdy po górkach, były dziurawe opony, piwo z miedzianki i nie tylko, tłumy na jeziorkach, dobra kawa, wyścig z czasem do sklepu, zimne, ale nie lodowate prysznice, wieczór przy ognisku i nocny najazd dzikich kotów. Niestety nie udało się nam wykonać całego planu, przejechaliśmy 2/3 zaplanowanych kilometrów, dziwne trochę, ale zmrok zawsze przychodzi jakoś za wcześnie i trzeba kombinować. Część atrakcji pozostawiliśmy na kolejne odwiedziny. Za to w górę metry prawie się zgadzały.
Wszystko pieknie tylko dlaczego jeżdzicie BEZ kasków???
OdpowiedzUsuńjak zwykle fajne fotki,ale Wam zazdraszczam!!!
OdpowiedzUsuńWojtek jesteś światowej klasy fotografem, a zdjęcie z gaciami za oknem powinno dostać nagrodę Pulitzera!
OdpowiedzUsuń