16 paź 2017

Piętnasty południk



Miniony weekend był jak wygrana w totka. Gdy razem z Bartezem i Magdą planowaliśmy wycieczkę (jakieś 3 tyg. temu) w ich rodzinne strony, nawet przez myśl nam nie przeszło, że trafimy na taką pogodę. Objeżdżaliśmy okolice piętnastego południka, który jest pięknie oznaczony pseudoglobusem wbitym w głaz, z którego ktoś buchnął tabliczkę informacyjną. Lubsko, Brody, i Budziechów, może w innej kolejności. Po drodze udało nam się pojeździć w pustym basenie, walczyć ze smokiem i podziwiać jesienną panoramę z wieży widokowej wyglądającej jak latarnia morska między drzewami, a i te występują tam dość w dość niecodziennych postaciach. Sosna skrzyżowana z dębem, sosna ośmiornica itp. kolosy. W międzyczasie dołączyli do nas Adam i Kasia ze swoją Merką. Hamaki rozbijaliśmy nad wodą o złotej godzinie. Kawa, herbata grzanki i kasztany. Prawdziwa uczta. Niestety trochę zagubiliśmy się w czasie, a o tym że robi się późno przypomniał aparat żądając czasów, których już nikt nie potrafił utrzymać. Zmierzch złapał nas w lesie do czego średnio byliśmy przygotowani, ale wspólnymi siłami Bartez, Magda i googlemaps doprowadzili wszystkich na miejsce docelowe przy starej rozdzielni, gdzie na zakończenie zrobiliśmy ognisko.















































1 komentarz: