11 wrz 2017

Bieszczady na grubo



Bieszczadzką foto-opowieść z naszego wyjazdu zaczynamy od końca, bo ostatniego dnia naszego wyjazdu spotkaliśmy się z Adrianem, który prowadzi stadninę grubasów FatBike Bieszczady. Był to nasz pierwszy raz na tego typu rowerach i pierwsza wizyta w Zagórzu, dlatego bardzo nas ucieszyło, że znalazł czas by nam towarzyszyć i oprowadzić nas po okolicy. Strumyki, kałuże płytkie i te całkiem głębokie, a nawet rzeki (na wypłyceniach) dzięki tym maszynom można pokonywać bez problemu, a uśmiech nie schodzi z twarzy. Czuliśmy się jak dzieci z nowymi zabawkami. Zwiedziliśmy stare wagony przypominające nieco sceny z "Into the wild", ruiny klasztoru warowni Karmelitów Bosych, ruiny średniowiecznego zamku z przezacnym widokiem na rzekę San. Nie zabrakło też ulubionych, starych mostów kolejowych i... kawy. Na koniec przemiła niespodzianka. Po skończonej zabawie nie trzeba myć sprzętu :-D   
Super przygoda. 





























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz