Tradycyjny wypad do stolicy jesiennych kolorów. Zacna ekipa. Z Zielonej jechaliśmy z poznańskim wsparciem. Pompowaliśmy przez mgły, rzeki, bobrze tamy, mosty. Nie obyło sie bez przeszkód, ale nie było to nic z czym nie poradzilibyśmy sobie za pomocą papierka po zupce i gumowego paska. Na wyznaczonym miejscu drużyna się powiększyła o przedstawicieli północy. Szybkie zakupy i dalej złotomiedzianymi tunelami szukając miejsca spoczynku. Rano, biało. Nie śnieg, ale mgła przykryła dosłownie wszystko. Leniwe śniadanie, składanie noclegowni i w drogę. Ekipa z Gorzowa szybko prosto do siebie, a reszta jeszcze wspólnie objechała jezioro, poprawiła opaskę na oponie, wymieniła dętkę i po zbiciu piątek pod zamkiem i też każdy ruszył w swoją stronę.
cudownie jak zawsze :)
OdpowiedzUsuń