Sobota. Zima już chyba uciekła. Mocno rotacyjna ekipa. Zaczęliśmy w 2, potem lecieliśmy w 3, przez chwile 4, na miejscu 4, chwile 5, końcówka w 3, powrót w 2 i za Odrą już 1. Cel nieznano-znany. Nowe potencjalne miejsce na jakieś spotkanie w grupie. Trasa wiodła przez znane nam miejscówki, jednak odwiedzone trochę na około. Zróżnicowana mało asfaltowa, przygodowa, nie trudna, ale też nie łatwa. Po drodze piwny jegomość, z którym o piwie nie zamieniliśmy ani słowa. Była za to mocna kawa, dużo wody w rzece, odrobina słońca i magiczne niebo. Dotarliśmy po zmierzchu. Miejsce rysowało się ciekawie, zakrzaczony koszmar hamakowicza, ale to trochę nasza wina, bo chcieliśmy jak najbliżej wody i ognisko ogniomistrz już zrobił. Rano przyszło zaskakująco późno. Rozmrażanie 1/3 pozostałych na noc, pakowanie i do domu. Po drodze mała przerwa na kawę, bujanie i pedałowanie w błocie.
No fajnie. Właśnie trafiłem na bloga, poprzeglądam sobie. Focisz na 35mm czy to jakieś kozackie filtry?
OdpowiedzUsuńTo presety :)
Usuń/CTT