Z okazji trójdzionka zaserwowaliśmy sobie jedną przenockę. I to było prawdziwa PRZEnocka. Łagów. Tyle razy, a zawsze zbieramy szczęki z podłogi. Zwłaszcza gdy trafimy na jesienne okno pogodowe. Jazda rowerami, kawa, kolory, światło. Żeby nie było nudno, było też trochę pchania. Ciepły wieczór, kiełba z ogniska przyprawiona nieziemskim sosem, syrop sosnowy. Rano słońce pojawiło się by nas wybudzić, niestety tuż po śniadaniu i pakowaniu schowało się za chmurami. My bawiliśmy się wyśmienicie w drodze do domu bez jego pomocy.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPięknie!
OdpowiedzUsuń