Kolejna szybka akcja spod znaku "w połowie". Tym razem zmienione zostały proporcje. Dwie osoby z południa, jedna z północy. Miejsce też inne, by nie było nudno. Promy z powodu niedoboru wody w rzekach nie kursują, więc droga nam się trochę wydłużyła i to o niezbyt przyjemne piaszczyste odcinki. Mario też nie miał łatwo, plaga gum i nietrzymających łatek. Mimo przeciwności na miejsce dojechaliśmy praktycznie o tym samym czasie. Szybki zakup orzeźwiaczy i prowiantu, kąpiel w jeziorze i przyszedł czas na znalezienie miejsca spoczynku. Lubrza była tylko miejscem spotkania, docelowo za miejsce do "bujania" wybraliśmy okolice jeziora o magicznej nazwie "Lubie". Straszeni ostrzegawczymi wiadomościami o burzach i gradzie zajęliśmy sporych rozmiarów wiatę z mini plażą dziesięć metrów dalej. Świetne miejsce z wodą tak czystą, że odrazu zmyliśmy z siebie to w czym kąpaliśmy się wcześniej. Rozwieszanie, gotowanie, gadanie i spanie. Noc ciepła, przyjemna, bez burz. Na wschód słońca nikt nie wyszedł, tak dobrze się spało. Leniwa kąpiel na rozbudzenia, kolorowe śniadanie zrobione przez Korę, popiliśmy dobrą kawą i zaczęliśmy pakownie. Krótka wspólna przejażdżka i znów każdy w swoją stronę. My jeszcze nie przepuściliśmy kapieli w Jeziorku w Złotym Potoku, przez który przejeżdżaliśmy :)
29 lip 2019
Lubie
Kolejna szybka akcja spod znaku "w połowie". Tym razem zmienione zostały proporcje. Dwie osoby z południa, jedna z północy. Miejsce też inne, by nie było nudno. Promy z powodu niedoboru wody w rzekach nie kursują, więc droga nam się trochę wydłużyła i to o niezbyt przyjemne piaszczyste odcinki. Mario też nie miał łatwo, plaga gum i nietrzymających łatek. Mimo przeciwności na miejsce dojechaliśmy praktycznie o tym samym czasie. Szybki zakup orzeźwiaczy i prowiantu, kąpiel w jeziorze i przyszedł czas na znalezienie miejsca spoczynku. Lubrza była tylko miejscem spotkania, docelowo za miejsce do "bujania" wybraliśmy okolice jeziora o magicznej nazwie "Lubie". Straszeni ostrzegawczymi wiadomościami o burzach i gradzie zajęliśmy sporych rozmiarów wiatę z mini plażą dziesięć metrów dalej. Świetne miejsce z wodą tak czystą, że odrazu zmyliśmy z siebie to w czym kąpaliśmy się wcześniej. Rozwieszanie, gotowanie, gadanie i spanie. Noc ciepła, przyjemna, bez burz. Na wschód słońca nikt nie wyszedł, tak dobrze się spało. Leniwa kąpiel na rozbudzenia, kolorowe śniadanie zrobione przez Korę, popiliśmy dobrą kawą i zaczęliśmy pakownie. Krótka wspólna przejażdżka i znów każdy w swoją stronę. My jeszcze nie przepuściliśmy kapieli w Jeziorku w Złotym Potoku, przez który przejeżdżaliśmy :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz